Do czytania włączyć http://www.youtube.com/watch?v=r3w6iUMS7LQ
I'm
dying to catch my breath
Why
don't I ever learn?
I've
lost all my trust
Though
I've surely tried to turn it around
Can you
still see the heart of me?
All my
agony fades away
When
you hold me in your embrace
Czułam,
że leżę na niewygodnym łóżku, na zbyt miękkiej poduszce, może to trumna. Tego
mi było trzeba, umieram by złapać oddech. Przez moje uszy przelatywało kilka dźwięków,
jakiegoś starszego pana i Elli, oraz osób których nie rozpoznam. Słyszałam
pikanie maszyn, chciałam otworzyć oczy sprawdzić czy nadal tu żyję, ale nie
dawałam rady. Chyba umarłam. To musiała być trumna. Już od dzieciństwa była
trupem, teraz moja wola się wypełniła. Zasłużyłam na to, byłam złym dzieckiem,
prawie nigdy nie dostałam prezentu, nawet na święta. Bo urodzin nie
obchodziłam. Zrobiło mi się szkoda. Chciałam jeszcze kiedyś poczuć te ciepłe
promienie na swojej skórze, ale zbyt dużo mi się przytrafiło będąc tu w
psychiatryku. Ten obskurny spocony grubas, który był moim przełożonym.. on mnie
zgwałcił. Na całym ciele mam siniaki, myślę, że to się już wydało, a
przynajmniej chciałam aby tak się stało. Trudno mi się z tym pogodzić. Chciałam
powiedzieć coś, ale usta moje były nieruchome, słyszałam sporo. Czy tak właśnie
czują się martwi? "Andy! Gdzie jesteś?" powtarzałam w myślach.
Ostatni raz wykrzyczałam to mając 7 lat, kiedy spadłam z roweru. Ciągle mając
przed oczami ciemność postanowiłam się rozluźnić i zasnąć. "Sen jest
dobry" powtarzałam sobie w myślach. "Key, jesteś dobrą, małą i piękną
dziewczynką, nie pozwól aby ktoś, lub coś zepsuło ci życie. Jesteś kluczem,
kluczem do szczęścia" - usłyszałam to zdanie i miała deja vu, słyszałam je
gdzieś, ten głos to musiał być mój ojciec. Mam nadzieję, że to on. Właśnie przed
oczami pojawiły mi się obrazy, jakby ktoś stał obok mnie, a ja byłam dzieckiem.
Czy ja to sobie przypominam? Czy świat się ze mną drażni? Przy nim byłam
spokojna, to mój tatuś. Tatuś, którego nie widziałam od bardzo dawna.
"Chrzań się chłopie!" krzyknęłam i zaczęłam kaszleć, było mi duszno,
coś w moim gardle przeszkadzało mi oddychać, czułam na sobie jakieś kabelki,
byłam bezsilna i przestraszona, byłam sobą!
Zasnęłam...
Po chwili poczułam
czyjąś dłoń, kobiecą dłoń. Próbowałam otworzyć oczy sprawdzić
co się dzieje, ale nadal było ciemno, żadnych obrazów i wspomnień. Nic, zero.
Ale mogłam poruszać palcami, czułam szczęście. Nie martwiło mnie to co spało
się w "białym budynku", przykrości, które mnie spotkały, dziękowałam
Bogu, że jeszcze mogę tu być, ale znając mnie to nie potrwa długo. Poczułam się
senna, odpływałam. Czułam, że jestem niesiona przez wodę morską, czułam jak
unoszę się na falach, aż nagle fala mnie zalała. To musiało się stać, było zbyt
pięknie. Zaczęłam kaszleć i jakoś samo oczy mi się otworzyły. Białe światło
strasznie mnie oślepiało, nie mogłam ruszyć się, wszystko bolało. Nagle oślepiające
światło zgasło i mogłam spokojnie dostrzec sylwetkę człowieka, jakiegoś
chłopaka. Przyglądał się mojej karcie. Przyglądałam mu się, on wydawał się znudzony,
co miałabym zrobić, każdy by nudził się patrzeniem na dziewczynę wyglądającą
jak trup.
- Jak się czujesz?
- zapytał wyrywając mnie z zamyślenia.
- Pić. -
powiedziałam. Chłopak zerwał się z krzesła podszedł do szafki i pomógł mi napić
się wody.
- Jestem Daren. -
rzekł i uścisnął moją rękę, oczywiście nadal nie mogłam nią ruszyć. Ja się boję,
gdzie jest Ella i Andy? - Ładna jesteś, wiesz? - podniosłam lekko brew, miałam
ochotę pojechać go wzrokiem, ale doszłam do wniosku, że lepiej nie, bo i tak
już kręci mi się w głowie. - Masz taką latynoską urodę. - z mojej strony nie
było żadnej odpowiedzi. - Moja mama jest lekarzem, dostałem szlaban i jestem
wolontariuszem w szpitalu. Nie bój się ok.? - kiwnęłam głową. Spać mi się chciało, on chyba to widział, bo
zasunął zasłony w oknie, przez które wpadały promienie słoneczne. - Śpij. -
powiedział. No spoko i tak bym spała.
Don't tear me down for all I need
Make my heart a better place
Give me something I can believe
Don't
tear me down
You've
opened the door now, don't let it close
Nie pamiętam
swojego snu, wiem tylko, że się bałam, nadal się boję. Chciałabym aby ktoś
uczynił moje serce lepszym miejscem, nadszedł czas na zmiany. Zmiany czasem są
dobre, zawsze chciałam aby było dobrze. Obudziłam się w środku nocy, w pokoju
nie byłam sama, obok mnie na krześle siedział ktoś. Zakaszlałam kilka razy, on
się podniósł sprawdzając co się dzieje. To nie był ten chłopak, tylko mój brat.
- Key - wyszeptał i
pogładził mnie po włosach. Tak mi jego brakowało, będę musiała podziękować Elli,
gdyby nie ona, nie wiadomo co by się ze mną stało.
- Daj mi coś, w co
mogę uwierzyć. - powiedziałam cicho, ale zrozumiał mnie. Siedział i patrzył mi
się w oczy nie wiedząc o co mi chodzi. - Chce pieska. - rzekłam.
- W domu czeka na
ciebie Patch. - powiedział uśmiechając się. - Rasa beagle. - wyjął telefon i
pokazał mi jego zdjęcie.
- Słodki. -
powiedziałam i pierwszy raz od bardzo dawna uśmiechnęłam się.
- Wiem
siostrzyczko, a teraz śpij mała, jak jutro wyniki badań będą dobre, zabiorę cię
do domu. - powiedział.
- Otworzyłeś właśnie
drzwi, nie pozwól im się zamknąć. - powiedziałam, myśląc nad sensem tego.
- Będę obok, będzie
dobrze. Tego skurwiela aresztowano, nie wyjdzie z więzienia przez najbliższe 6
lat.
- Boję się. -
powiedziałam ze łzami w oczach.
- Nie bój się,
będzie dobrze. - powiedział i przytulił mnie do siebie.
- Nie odtrącaj
mnie.
- Nigdy tego nie
zrobię, zawsze będę obok, a czasem jak bym zawiódł lub bym nie mógł wpaść jest
jeszcze Ella. - wziął głęboki oddech. - Wiem, że za nią nie przepadasz, ale nie
jest taka zła. Jak się dowiedziała co ten facet ci zrobił, trzeba było ją
trzymać. bo by chyba zabiła go.
- Mogła to
zrobić...
- I tak zgnije w
pudle, postaram się o to. - obiecał mi. - A teraz śpij, sen dobrze ci zrobi. - posłuchałam
się, zamknęłam oczy.
Znowu czułam jak
się unoszę na wodzie, ale to była spokojna woda, tego mi brakowało. Szczęście,
czy zaznam prawdziwe je czy będę musiała znowu żyć w strachu? Chcę być silna.